piątek, 4 grudnia 2015

Podróż Warszawa - Koh Chang

Udało sie spakować w jeden nieduży plecak i torbę podręczną :)Podróż do Moskwy była krótka i wręcz przyjemna. Antek całą przespał w łóżeczku samolotowym a my we 3 sie relaksowaliamy:) Na lotnisku w Moskwie mieliśmy akurat tyle czasu ze dzieci zdążyły sie wybiegać a nawet przydałoby sie dodatkowe pół godzinki :) Drugi lot trwał 8,5h wiec nie było juz tak przyjemnie. Antek trochę sie męczył z usypianiem ale ostatecznie obaj chłopcy przespali większa cześć lotu. Gorzej było z nami bo ja jako materac Antka trochę dretwialam,usypiałam i budziłam sie na zmianę, a Marcin nie mógł spać i oglądał filmy. Sama podróż nie była jednak tak mecząca jak kilkudniowe przestawianie sie na tutejszy czas (+6h). W hotelu w Bangkoku byliśmy koło 10rano. Udało nam sie wytrzymać do jakies 16 gdy dopadł nas ON - okropny Jet Lag. Dzieci jeszcze miały siły dokazywać ale ja i Marcin zaczęliśmy je tracić. Najgorsze było to ze nasz rytm i rytm dzieci były jakimś trafem odwrotne. Gdy nam chciało sie spać staraliśmy sie je tez do tego nakłonić co było frustrujace bo one nie miały na to najmniejszej ochoty. Około 23 wszyscy wyszliśmy na miasto ( rok temu mieliśmy podobne nocne wyjście tylko koło 3 w nocy). Potem kolejne nakłanianie do spania, jakaś pobudka koło 2 w nocy i "mamo jestem głodny", nocne śniadanie i w efekcie ledwo sie rano zwlekaliśmy z łóżek aby wyruszyć na dworzec, gdzie czekał na nas autobus na Ko Chang. Podróż trwała jakies 5h, dzieci większość czasu spały. Potem godzinka czekania na prom, godzinny rejs, transport do hotelu, gdzie dotarliśmy na 19. I tak minął nam kolejny dzień w podróży. W hotelu zatrzymalismy sie tylko na dwie noce z zamiarem poszukania lepszego miejsca następnego dnia. Marcin z Frankiem zdążyli jeszcze wypluskać sie w basenie a ja ze śpiącym Antkiem udałam sie do pokoju rozpakować nasze rzeczy. Tego dnia zaliczyliśmy jeszcze kolacje na plaży ale nie było to jeszcze miejsce ani jedzenie naszych marzeń. TO miejsce udało nam sie znalezc następnego dnia po przejechaniu 30 km w jedna stronę na skuterze całą rodzinką i obejrzeniu wielu miejsc. Obaj chłopcy spali podczas powrotu z tej wyprawy. Antek u mnie w nosidle a Franek miedzy Antkiem a Marcinem,prowadzącym skuter. Po tych wszystkich męczących dniach mieliśmy dzis pierwszy dzień relaksu w Bang Bao Resort gdzie jest naprawdę najcudniej na całej wyspie.
















2 komentarze:

  1. Jesteście dzielni! Brawo Wy! :)))
    Ps. Poproszę większe zdjęcia ;)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki <3 wlasnie problem z tym jest. Zdjecia sa z i phona, ale zmniejszone przez fb bo nie mogę dodać z tel i musze robić kombinacje z tabletem...

    OdpowiedzUsuń